Drogi Czytelniku!

Jeśli interesuje Cię sprawa misji JHS i jesteś gotów na przyjęcie odrobiny Radości, a potem na podzielenie się Nią z innymi - zapraszamy!
Zespół redakcyjny dołoży wszelkich starań, aby ten blog pozwolił Ci dostrzec piękno, ale i trud głoszenia Ewangelii. Nakarmimy Cię też krótkimi refleksjami nad Słowem Bożym.
Życzymy Ci, byś jak my zakochał się w Kościele Misyjnym...
M&M

poniedziałek, 20 czerwca 2011

Youth day - zdjęcia

Widok spod domu w kierunku location.

Młodzieżowy chór.

Duszpasterze:)

Grupa młodzieży z naszej parafii...

ze mną.

To też parafianki.

Było wesoło, nawet biskup się odnalazł w takiej atmosferze.

Kibice...

i zawodnicy.

Walka była zacięta.

A bardziej zorganizowani po meczu mieli własne pożywienie.

A zwycięzcę wyłoniły rzuty karne.

Po których radość była wielka.

Co ciekawe nawet wśród przegranych - bo to dobra zabawa w końcu.

A dziewczyny grały w kosza...:)

Puchar jednak dał najwięcej radości.

Nawet księża dali się ponieść emocjom:)


Medale..

Odpowiedzialni czasem musieli się pokłócić, by wszystko działało.

A jak wracaliśmy to księżyc nam oświecał drogę.


Żeby nie było, że strojów nie ma.


Youth day

W ubiegły czwartek (16 czerwca) przeżywaliśmy święto narodowe – Dzień młodzieży – został on ustanowiony na pamiątkę młodych ludzi, którzy jeszcze nie tak dawno walczyli i ginęli za wolność. Może słowa te brzmią zbyt górnolotnie, ale wystarczy posłuchać kogoś (nawet w moim wieku) kto pamięta te czasy lub obejrzeć film jak uzbrojeni żołnierze strzelają z ostrej broni do uczniów – a szybko zrozumie się dlaczego tylu młodych zginęło przeciwstawiając się systemowi apartheidu.
Na pamiątkę tamtych wydarzeń i dla uczczenia Tych, co wtedy zginęli 16 czerwca jest świętem i w tym dniu organizowane są rożnego rodzaju spotkania dla młodzieży i dzieci. Również w naszej diecezji odbyło się spotkanie dla młodzieży katolickiej. Na to spotkanie przybyło ok. 400 osób z różnych krańców diecezji. Co wcale nie było łatwe, a na pewno kosztowało sporo. Np. grupa młodzieży z naszej parafii miała do pokonania 300 km. Więc wcześnie rano wyjazd, a powrót późno w nocy. Mimo to chyba wszyscy byli zadowoleni. Na mnie wszyscy zrobili duże pozytywne wrażenie, bo mimo wielu niedogodności i problemów organizacyjnych nikt nie narzekał, ale pomagał w tym co trzeba było i wszyscy przy tym potrafili się świetnie bawić.
Tu chciałbym podziękować młodzieży, dzieciom i nauczycielom Zespołu Szkół w Woli Baranowskiej (parafii w której przez rok pracowałem) za zorganizowanie pomocy materialnej. Dzięki Wam serdeczne. I przy okazji wszystkim życzę dobrych wakacji.
PS. My (wszyscy Kapłani diecezjalni z naszej diec.) dzisiaj rozpoczęliśmy tygodniowe kapłańskie rekolekcje, dlatego polecamy się Waszym modlitwom i ja zapewniam o swojej.

wtorek, 14 czerwca 2011

Niedziela

Powoli pracy przybywa. Stałych punktów programu już jest znacznie więcej, a są również nieplanowane zajęcia tzw. na już, na telefon. Ale to chyba dobrze, bo czasem niektórym praca misjonarza kojarzy się tylko z pracą wyłącznie w niedzielę. Oczywiście Pierwszego Dnia Tygodnia można się zmęczyć najbardziej. Rozopoczynając o 5.00 przez 300 km (po różnych drogach i bezdrożach) i trzy Msze św. (czasem trwające do 2 godz.) to gdy wieczorem się wraca na misje to tylko pociesza myśl o wolnym poniedziałku - i to ma być "świętość". Na szczęście drugi z nas zostaje na miejscu i mimo 3 Mszy, ale za to mając mniej km do pokonania może ugotować obiad :)
Nasi parafianie potrafią być wymagający, dlatego oprócz Mszy św. w tygodniu i odwiedzin chorych pojawiają się nowe zajęcia, a najnowsze z nich to Bible study
Oby sił nie zabrakło...

niedziela, 5 czerwca 2011

Parafialne migawki

Obsada personalna całego dekanatu (4 parafie)
Od lewej stoją: emerytowany biskup którego zastąpiliśmy w Piet Reief (a on wrócił do swojej rodzinnej diecezji); Duszpasterz w Ermelo; Mój proboszcz (Piet Retief i eMpuluzi); Ja:) i Mandla z Pongoli.

Kto lubi fotografować niebo...

... to tu mu nie braknie inspiracji.

Ołtarz główny w jednym z Kościołów naszej diecezji.

Wspólnota

O tym jak ważną jest nauka nikogo nie trzeba przekonywać, ale najlepszym dowodem jest czyjeś świadectwo. Dziś w kościele w location takim dowodem było pożegnanie dziewczyny, która za parę dni wyjeżdża do pracy w ambasadzie RPA w Australii. Owoce jej nauki są widoczne, ale równie widoczna była wspólnota, która ją żegnała. Wszyscy potrafili się wspólnie cieszyć z tego, że ich rodaczka „coś osiągnęła” i było to ciekawe przeżycie.
Innym urozmaiceniem dzisiejszej liturgii była procesja z darami, w której oprócz darów eucharystycznych było wiele rzeczy, które się przydadzą księdzu i było wszystko; od pokarmów, przez chemiczne środki po kosmetyki. To jest wyraz troski ludzi o ich duszpasterzy, aby się dobrze czuli i niczego im nie brakowało. (Na szczęście wcześniej pytali o preferencje)