Drogi Czytelniku!

Jeśli interesuje Cię sprawa misji JHS i jesteś gotów na przyjęcie odrobiny Radości, a potem na podzielenie się Nią z innymi - zapraszamy!
Zespół redakcyjny dołoży wszelkich starań, aby ten blog pozwolił Ci dostrzec piękno, ale i trud głoszenia Ewangelii. Nakarmimy Cię też krótkimi refleksjami nad Słowem Bożym.
Życzymy Ci, byś jak my zakochał się w Kościele Misyjnym...
M&M

czwartek, 23 lutego 2012

Trudy powołania kapłańskiego...

W naszej diecezji pracuje ok. 27 Księży a w seminarium jest 5 kleryków. Jeden z seminarzystów pochodzi z naszej parafii. Kiedy prawie rok temu zaczęliśmy tu pracować od razu dał się poznać kolejny młody mężczyzna, po szkole, pracujący i prowadzący jedną misję jako świecki lider, który od dawna pragnął zostać Kapłanem. Cały rok to były przygotowania, by Peter mógł pójść do seminarium. Pochodzi on z ubogiego regionu, a co za tym idzie szkoły tam również są na „ubogim” poziomie (chyba można tak to nazwać. Tzn. czasami nauczyciel angielskiego sam nie umie mówić w tym języku.) Aby wyrównać szanse dla młodzieży z biedniejszych regionów w RPA istnieją tzw. szkoły wyrównawcze, gdzie młodzi mogą doszkolić znajomość języka ang. (w tym jęz. gł. są prowadzone zajęcia na studiach) i poprawić wyniki ostatnich egzaminów (po polsku matury). Po roku tej dodatkowej szkoły różnice z tymi, co mieli lepsze szkoły nieco się zmniejszają.
Taka szkoła była już załatwiona dla naszego Petera i od ubiegłego poniedziałku powinien rozpocząć tam naukę. Powinien… ale… w sobotę wieczorem okazało się, że jego rodzina nie zgadza się, aby został księdzem. Tylko on jest katolikiem w rodzinie, a pozostali należą do innych kościołów. I właśnie teraz kiedy wszystko było gotowe, po wielu trudach i poważnych przeciwnościach usłyszał zdecydowane NIE od najbliższych.  W Polsce może nie byłoby aż tak wielkiego problemu, ale tu więzi rodzinne, zdanie rodziców i ich błogosławieństwo są bardzo ważne. (Nie mówiąc o tym, że czasem młody chłopak pracując utrzymuje całą rodzinę). Skoro nie ma błogosławieństwa rodziców, jest obawa, że się może nie powodzić w życiu i wydaje się, że nasz kandydat do kapłaństwa już się poddał całkowicie.
Czy to nie dobry przykład do zachęty, do modlitwy o powołania…
Życzę dobrze przeżytego Wielkiego Postu,
bo zawsze jest dobry czas, by zacząć coś dobrego w swoim życiu.
Ps. Wczoraj była „Środa Popielcowa” (u nas też), ale 16 misji nie byliśmy wstanie odwiedzić, dlatego przez cały Post u nas będą jeszcze „Niedziele Popielcowe”… przecież zawsze można się nawrócić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz