Najprawdopodobniej
najpierw powinny być przeprosiny, że tak długo nie było żadnego wpisu, tym
bardziej przy tak ważnych świętach dla zbawienia człowieka. Oczywiście inna
tradycja i kultura, więc byłoby co pisać. Tylko problem w tym, że tak dużo tych różnic
w przeżywaniu świąt, że aż nie wiadomo co pisać i od czego zacząć.
Ale
co mnie jakoś bardziej zaciekawiło:
Pierwsza
rzecz: Liturgia Wigilii Paschalnej – nie było mowy o skracaniu jej, musi być wszystko
i to w pełnej okazałości. Wszystkie czytania, a po KAŻDYM czytaniu kazanie (na szczęście
liderów, ksiądz tylko po ewangelii); cała liturgia zgodnie z rytuałem no i
niemal na każdej misji chrzty dorosłych wraz z bierzmowaniem i I Komunią św. (a
wcześniej spowiedź dla co niektórych jeszcze) - udzielane oczywiście przez Księży
(nie biskupa, bo on jeden tylko, a misji dużo). I tak to po raz pierwszy jednej
nocy udzielałem czterech sakramentów. Wszystko zaczyna się wieczorem (my rozpoczęliśmy
o 20.00) a kończy się nad ranem (u nas o 5.00)
Druga
sprawa: niesamowicie wiele radości dało mi jak w czasie przekazywanie znaku
pokoju i po uroczystościach dorośli dziękowali za Sakramenty – zwłaszcza za
chrzest. Że to ja włączyłem ich do grona wspólnoty Kościoła – dla niech było to
wielkie przeżycie, ale udzielało się wszystkim i mnie również.
I może
jeszcze ostatnia sprawa już nie związana ze świętami, ale z naszą pracą. Od
niedawna na drugiej misji 100 km od miasteczka, gdzie mieszkamy mamy drugi dom, który
jest oczywiście dużym ułatwieniem dla nas, bo możemy dzielić pracę na pół i
mniej kilometrów do pokonania. No i w związku z małymi remontami w tamtym domu stąd było
to milczenie na blogu.
Pozdrowienia
dla czytających i powodzenia dla maturzystów!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz