Drogi Czytelniku!

Jeśli interesuje Cię sprawa misji JHS i jesteś gotów na przyjęcie odrobiny Radości, a potem na podzielenie się Nią z innymi - zapraszamy!
Zespół redakcyjny dołoży wszelkich starań, aby ten blog pozwolił Ci dostrzec piękno, ale i trud głoszenia Ewangelii. Nakarmimy Cię też krótkimi refleksjami nad Słowem Bożym.
Życzymy Ci, byś jak my zakochał się w Kościele Misyjnym...
M&M

poniedziałek, 14 marca 2011

Poznawanie kultury cz. II

ngiyaqala namuhla ukushumayela ngesizulu
tzn. że dziś mówiłem (czytałem) pierwsze kazanie po zulu [dosł. Zaczynam dziś nauczać w zulu]
Oczywiście było o Wielkim Poście i tym, że Jezus po poście był w stanie oprzeć się pokusom szatana – więc nie zapomnijmy i my pościć, bo stąd jest siła. A co do wspomnianego okresu liturgicznego w RPA to jest on w wielu elementach bardzo podobny do europejskiego stylu oczywiście z pewną dozą adaptacji kulturowej. I tak np. Środa Popielcowa jest ważnym dniem i większość katolików stara się uczestniczyć w tym dniu we mszy św., ale niestety z powodu braku księży nabożeństwa są tylko w większych wspólnotach w tym dniu. Mniejsze wspólnoty przeżywają już w czasie Wielkiego Post tzw. umownie (nie oficjalnie) Niedzielę Popielcową. Również popularne jest nabożeństwo drogi krzyżowej z tym, że najczęściej w środę. (Jak dotąd nie słyszałem i raczej nie ma Gorzkich Żali).
Inną ciekawą rzeczą raczej w takim wymiarze nie spotykaną w Polsce są dość częste prośby  o błogosławieństwo i o poświęcenie wody używanej na co dzień przy znaku krzyża, błogosławieństwa rożnych przedmiotów i błogosławieństwa dla osób przed jakim ważnym dla nich wydarzeniem. To ostatnie szczególnie pokazuje naprawdę duża wiarę w modlitwę i nałożenie kapłańskich rąk i te prośby zdarzają się bardzo często.
W ostatnią sobotę uczestniczyłem w pogrzebie (są one niemal wyłącznie w soboty, ze względu na to, iż to wolny dzień od pracy i oczywiście wydarzenie to jest bardzo ważne i wiąże się z długimi celebracjami) na wiosce w górach. Wśród licznie zgromadzonych ludzi niewielu było katolików, dlatego nie było mszy św. (ta została odprawiona wieczorem) lecz nabożeństwo ekumeniczne pod namiotem tuż obok domu zmarłej osoby. Pogrzeb ów był z licznymi elementami kultury zulu. Jedną z nich jest to, że na wioskach, gdzie jest mało ludzi i różne religie nie ma cmentarzy, a zmarli są grzebani obok domu (w podwórku) – a wytłumaczenie tego  jest dość ciekawe – dla bliskiej osoby nie może zabraknąć miejsca w tym co sama tworzyła i bliskich chce się mieć przy sobie, a nie pozbyć i zostawić gdzieś z dala od domu. Inna ciekawa tradycja jest związana z tzw. kulturą kija lub patyka (stick), co jest ważne w kulturze zulu. Każdy mężczyzna ma swój własny patyk odpowiedni do wieku i pozycji społecznej i rodzinnej używany nie tylko podczas wypasu bydła, ale to również oznaka szacunku (dla nas chyba odpowiednie byłoby porównanie aby to zrozumieć, że to nie patyk, ale berło). Zmarły został pochowany z połową dzidy złamaną przy trumnie (oznaka, że jego czas panowania w rodzinie się skończył), a drugą połowę otrzymała żona zmarłego.
To tylko początek poznawania innej kultury, a jest naprawdę interesująco.

1 komentarz: